Zakładam, że wszyscy czytający ten tekst mają niejakie pojęcie o zjawisku, z którym mamy do czynienia od pewnego czasu. Nie wiem jednak czy Was też porwał ten szał, czy może po prostu przyglądacie się w zamyśleniu, jak stada ludzi uzbrojonych w smartfony ganiają za wirtualnymi stworami po ulicach, parkach, a nawet ruchliwych drogach.
Tak, mowa oczywiście o Pokemon Go – najnowszym hicie od Nintendo, który wywołał wirtualną burzę w świecie rzeczywistym.
Grasz czy nie, z pewnością nie zaprzeczysz, że popularność Pokemonów to naprawdę gruba sprawa – nawet dla samego Nintendo. Wskazują na to choćby statystyki. Wystarczyło 13 godzin, aby gra znalazła się na szczycie listy najbardziej zyskownych aplikacji w USA. W ciągu zaledwie pięciu dni od jej udostępnienia, wartość rynkowa Nintendo wzrosła o całkiem konkretną kwotę 9 miliardów dolarów. A w ciągu pierwszego tygodnia aplikację pobrało ponad 15 milionów osób. Bum!… Właśnie to nazywamy podbojem rynku.
Niczym w przypadku prawdziwego fenomenu kulturowego, wszyscy zdali się porwać Pokemon Go. Młodzież – to oczywiste – ale również ich rodzice (jestem przekonany, że niektórzy z nich udają, że bawi ich to mniej niż w rzeczywistości), a nawet celebryci – dobrze wszystkim znany Justin Bieber został w niedawno przyłapany na grze w Pokemony w samym środku Central Parku.
O co w tym wszystkim chodzi?
Ok, zanim przejdziemy dalej i wyjaśnimy, jaki właściwie związek może mieć to zjawisko z content marketingiem, krótko opowiem na czym polega gra – na wszelki wypadek, gdyby ktoś z Was jeszcze nie został wprowadzony.
Pokemon Go to bezpłatna aplikacja do gry w tzw. rozszerzonej rzeczywistości (Augmented Reality); można pobrać ją na smartfona. Wykorzystując wbudowaną w telefon kamerę oraz system GPS, gracz ma za zadanie podróżować po świecie (albo swoim miasteczku lub ulicy, w zależności od tego, jak poważnie podchodzi do sprawy), goniąc za małymi, wirtualnymi stworkami zwanymi pokemonami, które pojawiają się na ekranie – jak gdyby były częścią rzeczywistości. W skrócie to byłoby na tyle.
Czego content marketerzy mogą się nauczyć, obserwując pokemonowe szaleństwo?
Wiemy już mniej więcej na czym polega ta gra i jakim sukcesem okazała się dla Nintendo – ale czego może nas to nauczyć o content marketingu?
Otóż, jak już wcześniej wyjaśniałem, nie można zaprzeczyć, że sukces gry Pokemon Go zasłużył na miano fenomenu. A zatem, co takiego jej ekipa od marketingu zrobiła dobrze i czego możemy się od niej – my, skromni uczniowie – nauczyć i wprowadzić do własnej strategii?
Kluczem jest TEN moment
Nintendo wypuściło Pokemon Go dokładnie w środku lata (w USA), kiedy większość dzieci w wieku szkolnym – czyli głównych adresatów gry – ma wakacje i mnóstwo wolnego czasu, który może spędzać na zewnątrz, bawiąc się aplikacją.
Jeśli się nad tym zastanowić – gdyby Pokemon Go trafiła do publiczności w jakimkolwiek innym momencie roku – nawet w czasie Bożego Narodzenia – oddźwięk gry mógł być zupełnie niewielki. Długie, letnie dni oznaczają, że nawet rodzice są w stanie pozwolić sobie na zabawę popołudniami – prawdopodobnie wyrabiając w sobie w ten sposób nawyk łapania małych stworków w drodze czy nawet w czasie pracy. Co więcej, skoro istota gry polega się na wyjściu na zewnątrz i chodzeniu po okolicy, wypuszczenie aplikacji zimą – kiedy na dworze jest zimno i nieprzyjemnie – zakończyłoby się raczej niepowodzeniem.
A zatem, czego możemy się nauczyć? Jako content marketerzy, nie możemy zapominać, że samo stworzenie treści nie jest jednoznaczne z wykonaniem zadania. Należy pomyśleć o dobrej i zyskownej strategii wypuszczania contentu w świat – w sposób doskonale odpowiadający zachowaniom odbiorców docelowych. Wykorzystujmy zgromadzone dane do określenia odpowiedniego momentu wprowadzenia na rynek, sposobu promocji, a także docelowej grupy wiekowej. Strategia marketingowa może bowiem pomóc w sukcesie albo zniweczyć nasze starania.
Daj nowe życie dawnym ulubieńcom
Chociaż aplikacja jest nowiuteńka, same pokemony nie są zupełną świeżynką – gra powstała dwadzieścia lat temu i dzięki nowemu wcieleniu otrzymała drugie życie.
W ciągu wielu lat Twoich doświadczeń w zawodzie content marketera na pewno zdarzyło Ci się stworzyć treści, które okazywały się bardziej popularne od innych. Przypomnij je sobie. Co to było? Poradniki? E-booki? Newslettery? Kampanie email marketingowe? A może wyjątkowo dobra seria wpisów na blogu, która kilka lat temu rozprzestrzeniła się niemal po całym Internecie?
Nieważne co to było. Jeśli czegoś można się nauczyć z ogromnego, światowego sukcesu gry Pokemon Go, to właśnie tego, że stara treść może Ci się w którymś momencie znowu przydać. Prawda jest taka, że wiele osób przyłączyło się do łapania pokemonów właśnie z powodu nostalgii za wymienianiem się pokemonowymi kartami, kiedy byli jeszcze małolatami.
Tutaj małe ostrzeżenie – nie sugeruję, aby zacząć publikować od nowa stare posty i książki wraz z zawartymi w nich przestarzałymi opiniami i statystykami. Chodzi raczej o to, aby dobrze przyjrzeć się swoim sukcesom z przeszłości i pomyśleć nad ujęciem ich w nowej perspektywie – to właśnie zaintryguje Twoich stałych odbiorców.
Korzystaj z najnowszych technologii
Część tego całego szaleństwa wynika oczywiście z faktu, że Pokemon Go wykorzystuje najświeższe nowinki z zakresu technologii AR na smartfony. Tak – jak już mówiliśmy, Pokemon to stara gra ubrana w nowe szaty, które nadają jej całkowicie nowej energii i sznytu.
Jaka z tego lekcja? Otóż jako content marketerzy łatwo możemy popaść w pułapkę masowego wytwarzania niekoniecznie „starej” treści, ale nawet treści nowej, a podanej w starej formie. E-booki. Poradniki. Blogi. Newslettery…
Oczywiście, na razie wciąż musimy tworzyć właśnie takie rzeczy – choćby do celów SEO. Już teraz można jednak dostrzec ogromne zmiany w treści wideo i tej zamieszczanej w mediach społecznościowych. I jest to naprawdę cenna informacja na rok 2016. Według Socialbakers, filmiki na Facebooku są obecnie dla marek bardziej istotne, niż te zamieszczane na YouTubie. Oznacza to, że jeśli do tej pory tak nie było, to teraz filmiki po prostu muszą stać się częścią Twojej strategii związanej z treścią. Ponadto szybko zyskuje na znaczeniu streaming na żywo, zaś Facebook Live jest już dostępny dla wszystkich użytkowników.
Mówiąc w skrócie, w 2016 r. nie będziemy wymieniać się kartami do gry, skoro możemy mieć rozszerzoną rzeczywistość. Twórcy Pokemon Go to zrozumieli – więc my też powinniśmy.
Czego jeszcze możemy nauczyć się dzięki fenomenowi Pokemon Go? Zostaw nam swój komentarz.